Co to jest prawda ?
cz.1.
Takie oto pytanie zadał prokurator Judei
– Poncjusz Piłat jednemu ze swych skazańców (zapewne przesłuchiwał wielu
skazańców w czasie pełnienia swego urzędu). Jednak Ten skazaniec, któremu zadał
to fundamentalne pytanie (Jan.18,38), nie był niestety zwyczajnym człowiekiem.
Określenie „niestety” jest skierowane do tych, którzy nie uwierzyli. Dziś wszyscy
wiemy kim był, nawet ateiści o tym wiedzą. To część naszej europejskiej kultury
i tradycji. Korzenie naszej cywilizacji, tożsamości (nawet liberałowie i lewacy
w niej wyrośli). I tu moja pełna zgoda, ale tylko w tym punkcie. Syn Człowieczy
– Jezus Chrystus (Żyd z pokolenia Judy, urodzony w Betlejem, wychowany i
mieszkający w Nazarecie galilejskim, mówiący po hebrajsku i aramejsku), to dla
Chrześcijan i ewangelicznie nawróconych Żydów: Mesjasz - Bóg. Pan Jezus od
momentu przyjścia na Ziemię w postaci cielesnego człowieka – był i jest nadal
(po Prawicy Ojca): w 100% Bogiem i w 100% człowiekiem. Jako jedyny doskonały
Człowiek – bez grzechu i wad, stał się dla wszystkich ludzi ratunkiem /
zbawieniem: uwolnił nas od niewoli grzechu i Bożego potępienia (kary wiecznej w
piekle); stał się również dla wszystkich, którzy w Niego uwierzyli szczerze –
Prawdą !
„A Słowo ciałem się stało i zamieszkało
wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę Jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne
łaski i prawdy” (Jan.1,14 / Biblia Warszawska). Tak, to znamienne słowa
(cytat); ale co z nich wynika dla ludzi żyjących dawniej i dziś ?
Pytanie o to, gdzie jest prawda lub czym
ona jest – ciągle budzi kontrowersje, spory a nawet agresję i walkę. To problem
tego świata od zarania dziejów. Problem, który będzie trwał zawsze, póki świat
w tej formie będzie istniał. Ludzie definiując prawdę - często posługują się manipulacją
i obłudą. Mam tu namyśli sfery życia duchowego i moralnego człowieka, czyli jak
to mówią – „światopogląd”. W tym rozważaniu interesuje mnie tylko i wyłącznie
Prawda Ewangelii, jako mój wykładnik życia (pomijam prawdy wynikające z praw
fizyki czy z funkcjonowania natury jako takiej, np. kwestie biologiczne). Dla
wszystkich Chrześcijan – Prawda Ewangelii Syna Człowieczego powinna być jednakowa,
niezmienna i pogłębiana w miarę studiowania Bożego Przekazu; a nie
dostosowywana do panujących okoliczności, potrzeb lub wyobrażeń sprzecznych z
kanonem Biblii. Niestety, tak nie jest i nie będzie, aż do ponownego przyjścia
Pana Jezusa na Ziemię. O tym mówi Słowo Boże. Problemy w Chrześcijaństwie z
Prawdą Bożą (doktryną) zaczęły się pojawiać jeszcze za życia apostołów
Chrystusa w NT (I Kor.3,1-9); po wykonaniu dzieła zbawienia przez Pana Jezusa i
Jego odejściu. Odstępstwo od Prawdy zaczęło narastać lawinowo z chwilą, gdy nie
było już pierwszych apostołów, będących fundamentem wiary opartej na Skale –
Chrystusie. Oczywiście Prawda Boża przetrwała, bo Duch Święty czuwał i
zachowały się Listy, z których powstał kanon NT (4 Ewangelie plus Listy –
zawierające Tego samego Chrystusa i tę samą naukę). Następnie cesarz rzymski –
Konstanty I Wielki, oddał młodemu chrześcijaństwu „niedźwiedzią przysługę”, a
właściwie diabelską. Do dziś w Prawosławiu uznawany jest za „świętego” i
„trzynastego apostoła” !
Później nastały średniowieczne „Wieki
Ciemne”, i to nie z powodu braku rozwoju cywilizacyjnego czy kulturowego (wręcz
przeciwnie – rozkwit nauki i tradycji miał wówczas miejsce); ale Prawda
Ewangelii została stłumiona, jej prosty i radosny przekaz dla człowieka. Nastał
rozkwit sytemu religijnego poprzez tradycje i obyczaje (podwaliny późniejszych
niebiblijnych doktryn kultów i obrzędów). To wszystko wrosło w narody i
funkcjonowało przez wieki. Dopiero od połowy XX wieku widzimy w tzw. Europie
Zachodniej odwrót od tych religijnych tradycji i mentalności. To wynik rozpasania
materialnego i laicyzacji oraz wpływy neomarksizmu (marksizm kulturowy).
Zgadzam się, tylko, że pozostawanie w błędnych doktrynach religijnych, które
zakłamują przekaz Słowa Bożego, czyli Prawdę – jest również nie do przyjęcia.
Diabeł działa na wielu frontach (pozornie przeciwległych biegunach), ale cel ma
jeden i ten sam – zwodzić ludzi na różne sposoby ! Kapitalizm (szaleńcza
konsumpcja), marksizm czy komunizm jest tak samo tragiczny dla życia duchowego
wszystkich Chrześcijan, co fałszywe doktryny religijne sprzeczne z Prawdą
Ewangelii. Wyprawy Krzyżowe (tzw. krucjaty) wbrew opiniom, zwłaszcza w naszym
kraju – to było nic innego, jak początek wojen religijnych, w których
zasmakowała znudzona Europa. Geneza i ich przebieg na to wskazują. Chęć władzy
i posiadania ubrano w ideologię religijną („szczytny cel duchowy”). Na temat
przebiegu średniowiecznych wypraw krzyżowych postaram się później coś napisać
(w odrębnym materiale), by wykazać moje stanowisko w tej sprawie, gdyż ten
rozdział historii chrześcijańskiej Europy bardzo mnie irytuje. Dlaczego ? Przez
współczesną narracje tamtych wydarzeń i łączenia ich z obecnym problemem
muzułmańskich uchodźców w Europie. Zaznaczę teraz tylko, że dziś, to
europejskie (lewackie) elity UE ściągnęły tych ludzi z ich kulturą,
mentalnością i religią, a nie one same nas zaatakowały (poprzez siły
militarne). Sprawa terroryzmu – zamachy w Europie i funkcjonowanie sztucznego
tworu na Bliskim Wschodzie („fenomen” państwa ISIS), też jest bardzo ciekawe i
podejrzane. Bezradne europejskie siły bezpieczeństwa oraz „wyczekiwanie”
Wielkiego Brata zza Oceanu Atlantyckiego wobec hydry na Wschodzie. A jak
rozpoczął się cały ten bałagan ? Kto zaczął panoszyć się i robić swój porządek
wśród krajów muzułmańskich ?
Sam zaliczam się do przeciwników islamu,
w każdej postaci ! Jednak starając się być obiektywny, jest to wina USA i NATO;
i to nie tylko od czasów „Pustynnej Burzy”. W internecie można znaleźć zdjęcia
Osamy Bin Ladena ze znanym rodakiem i doradcą prezydentów USA – Zbigniewem
Brzezińskim (jeśli się nie mylę z lat 70.). Z kolei iracki dyktator Saddam Hussein
w latach 80. był cichym sojusznikiem USA, kiedy to prowadził wojnę z fundamentalistycznym
Iranem. Dopiero, gdy wszedł w szkodę Jankesom – najazd i okupacja Kuwejtu (1990),
stał się największym złem na świecie. Rzekoma obrona „praw człowieka” przez
USA, zawsze postrzegana jest przez pryzmat biznesów (np. ropa naftowa). CIA
potrafi obalać jednych dyktatorów i ustanawiać drugich – to jej specjalizacja
od lat 50. i 60., na całym świecie.
A jaką lekcję wyciągnęła Europa z
konfliktu bałkańskiego lat 90. ? Przedstawiciele dwóch głównych religii
wyrzynali się na potęgę. Unia Europejska jak oszalała na siłę próbuje obecnie
„łączyć” dwie kultury, dwie przeciwstawne religie. To obłęd iście diabelski ! W
Jugosławii Chrześcijanie i muzułmanie żyli ze sobą w symbiozie, ale wystarczyła
przysłowiowa „iskra”; i nie chodzi mi o przywódców, tylko o zwykłych ludzi
(mieszkańców, sąsiadów, przyjaciół).
Jednak są także inne tendencje. Dziś wielu
prelegentów, próbuje zakłamywać prawdę historyczną (brak obiektywizmu), jak i
Prawdę Bożą dla aktualnych potrzeb – ideologicznych czy dla pozyskania
elektoratu. Twierdzenie, że chrześcijańska Europa stworzyła tylko kulturę,
która potrafiła: „zabezpieczyć ludzką wolność i rozgraniczyć świecką sferę
życia od duchowej” jest niczym innym, jak manipulacją i kłamstwem. Przykładem
są nie tylko średniowieczne wyprawy krzyżowe do Ziemi Świętej, ale np. krucjaty
przeciwko Europejczykom (rzeź na Albigensach / tzw. „krucjata katarska”), i
działalność „Świętej Inkwizycji” (ofiary religijne w milionach). Wojny Waldensów,
wojny Husytów, czy losy francuskich Hugenotów („Noc św. Bartłomieja”). Czy
piewcy „świetlanej i nieomylnej kultury chrześcijańskie Europy” zapomnieli o
takim drobiazgu w historii kontynentu jak np.: „Wojna Trzydziestoletnia” ? Był
„Potop Szwedzki”; był ktoś taki jak Napoleon Bonaparte; były rozbiory Polski;
były dwie Wojny Światowe – wszystko to, we wspólnocie chrześcijańskiej pod
panowaniem duchowym KRK, który często wpływał na władców i elity. Tego
wszystkiego nie dokonali muzułmanie, tylko
Europejczycy !
A czy Stany Zjednoczone Ameryki
Północnej nie powstały na płaszczyźnie buntu przeciwko porządkowi w starej
Europie ? Hmmm... ? Historia Europy jest ciekawa; nie jest dobra tylko ciekawa,
do wyciągania wniosków oczywiście. Świat ma swoje różne „prawdy” i będzie w nie
brnął. Przykro pisać, ale Chrześcijaństwo - to głównego nurtu (różne
denominacje), jako większe lub mniejsze systemy religijne, będzie także
grzęznąć nadal w odstępstwie od Prawdy Syna Człowieczego. Idąc jednocześnie na
kompromisy i układy ze sprawami tego świata (polityka, ekonomia, sojusze
ekumeniczne, patologie świeckie, etc.). Też skłaniam się do wizji, że zbliżamy
się do jakieś hybrydy wyznaniowej – jednej globalnej religii, być może pod
hegemonią już istniejącego systemu z wprowadzonymi modyfikacjami (?).
Ale co z tą Prawdą Bożą - kto ją
zakłóca, fałszuje, przerabia ? Są różne sposoby w tym świecie. Celowo unikam
rozprawy teologicznej i porównywania doktryn, bo to nie jest celem tej
publikacji. Chodzi mi o pokazanie jak ludzie, w tym wypadku Chrześcijanie
(niektórzy) podchodzą do Prawdy, która powinna być jedna i niesfałszowana w ich
życiu, a staje się polem manipulacji i jakiegoś doktrynerstwa. Prawda dla
wyznawców Chrystusa w kanonie NT jest paradoksalnie taka sama dla Katolików,
Prawosławnych, Protestantów; a jak różna w praktyce. Jednak jeszcze bardziej
przeraża mnie nowy trend, nazwałem go: „nowa kontrreformacja”. Silnie rozwija
się to zjawisko w Polsce, ale i trochę za granicą. Czym się to przejawia w
dobie oficjalnego ekumenizmu ?
Mianowicie, są ludzie (rodacy), którzy
coraz szerzej lansują pogląd łączenia w jeden ciąg historycznych wydarzeń w Europie,
by wykazać swoje poglądy polityczno-religijne (gdyby były to poglądy stricte
polityczne – nie przeszkadzałyby mi osobiście). Niekoniecznie są to tzw.
„spiskowe teorie dziejów”, to raczej
sposób patrzenia na historię kontynentu w bardzo subiektywny i celowy sposób.
Na przykład łączenie Rewolucji Francuskiej z „rewolucją Lutra” i z Rewolucją
Bolszewicką, jako wspólny mianownik – masońskie dążenia w opanowaniu Europy i
świata, poprzez różne wywrotowe ideologie wrogie wobec Chrześcijaństwa, dawniej
i dziś (wolnomularstwo, idee oświeceniowe, marksizm, marksizm kulturowy,
liberalizm, New Age, psycho-technologie, era technotroniczna). Do tego dokłada
się jeszcze islam, bo od kilku lat jest na topie (terroryzm, uchodźcy, multi-kulti).
Obserwując to od dłuższego czasu, uważam to, za kłamliwą ideologię, która ma
zastąpić inną kłamliwą ideologię. Sprytne, ale wredne. Obłudne ! I w dodatku
mechanizm od wieków ten sam: „prawdy” ludzkie, a nie czysta (jedyna) Prawda Boża.
Weźmy choćby tak oczernianą dziś w
Polsce – Reformację. Marcin Luter nie był człowiekiem nieomylnym ! Mylił się w
pewnych sprawach. Nie rozumiał jeszcze wiele z nauki Słowa Bożego, w
przeciwieństwie do współczesnych Chrześcijan biblijnych; był uprzedzony do
Żydów, jak większość ówczesnych Katolików („Święta Inkwizycja” prześladowała
nie tylko heretyków, obrzezanych również). Jednak Luter dokonał bardzo wielkiej
rzeczy – przełamał monopol rzymskiego kościoła na posiadanie Ewangelii Pan
Jezusa, a dokładnie ukrywanie Prawdy Ewangelii. Druk – nowoczesność, z której
korzystamy wszyscy do dziś (papieże również). Czy to wynalazek masoński ? Luter
rozpropagował potęgę tego wielkiego medium poprzez drukowanie broszur i ulotek
ze swymi poglądami. Następnie dokonał pierwszego wydania NT w języku niemieckim
(1522), a później całej Biblii (1534). Wcześniejsze egzemplarze Biblii były
rzadkie i bardzo drogie, jako luksusowy towar. Dzięki masowości spadły ceny, co
pociągnęło za sobą oczywiście powszechny dostęp ludzi do Ewangelii, czyli do
chrześcijańskiej Prawdy – Chrystusa.
Marcin Luter pragnął także dokonać
pewnych zmian w kościele, który tak mocno zaczął zbaczać z drogi (Prawdy)
Ewangelii – jego 95 tez przeciw odpustom KRK (kupczenie), to nie żaden wymysł. Próby
tych „reform” w kościele mogły go w pewnym momencie przerosnąć, tak jak reakcje
wielu ludzi na jego poglądy, które słusznie odnosiły się przecież do Słowa
Bożego („Sola Scriptura”). Zakaz czytania Biblii laikom wprowadzono w 1080
roku. Lutrowi zarzuca się wywołanie „rewolucji” i chaosu, który doprowadził do
rzezi. To nie tylko uproszczenie, ale i perfidne kłamstwo. Chodzi o powstanie
chłopskie (1525), a wcześniej bunt rycerstwa (1521). Były to narastające
niepokoje społeczne wynikające z pogarszania się warunków życia tych dwóch grup
społecznych w Niemczech, a nie z powodu poglądów Lutra. Pojawienie się w tym
czasie wielu różnych „proroków” i „reformatorów” (1519-24) wywołujących
zamieszki - przyczyniło się do przyjmowania przez buntowników poglądów Lutra,
który zaczął krytykować w tamtym czasie kościół rzymski. Dlaczego podziałało to
na ludzi ? Ponieważ kościół albo sprawował osobiście władzę świecką (nie tylko
duchową), albo miał z nią, jakbyśmy dziś powiedzieli: „deal”. Rozzuchwalone
rzesze ludzi zapragnęły lepszego życia i wolności, w tym wolności (równości)
religijnej. Przypasowały im poglądy mnicha i doktora teologii - Marcina Lutra.
Sam reformator (osobiście tak o sobie nie mówił), podzielał początkowo
postulaty ludności, zwłaszcza tej najuboższej, ale nigdy nie popierał przemocy
i obalania legalnej władzy. Kiedy zorientował się do czego prowadzą te zrywy
wolnościowe – mieszanie Ewangelii ze sprawami świeckimi
(społeczno-politycznymi), zaczął dystansować się od protestów chłopskich. Krytykował
tych, którzy wolność chrześcijańską (Słowo Boże) utożsamiali z dążeniami
właśnie stricte rewolucyjnymi w znaczeniu ziemskim. Nie był on odpowiedzialny
za żadną rzeź dokonaną na szlachcie przez chłopstwo. Natomiast jaka była
reakcja możnych tego świata na rewolucję chłopską ? Nie tylko torturowano i
wykonywano wyroki śmierci na przywódcach buntu (to jeszcze zrozumiałe z punktu
widzenia władz świeckich), ale także dokonano typowej zemsty – palenia całych wsi,
które popierały powstanie. Odbywało się to za zgodą cesarza Karola V i papieża
Klemensa VII. Czy to nie pacyfikacja ? Jakież to „chrześcijańskie”
(miłosierdzie wobec pokonanych) i wysoka moralność średniowieczno-renesansowej
Europy ! No, i oczywiście „oddzielenie” spraw świeckich od duchowych. To jak
było w końcu – był rozdział czy było jedno (Prawda Ewangelii jako wykładnik
moralny władców ?). A jeśli „jedno”, to jak rozumiane i realizowane ?! Dlatego
współcześni narratorzy wydarzeń, tak gmatwają historię, by ją podporządkować do
współczesnych potrzeb ideologicznych. Wtedy i dziś – mamy do czynienia z próbami
łączenia Prawdy Bożej z polityką. To nic innego jak dążenia ludzi do wszelkiej
władzy i wywierania wpływu społecznego.
Jeśli zaś pisząc
o bezinteresownych dążeniach ludzi w szukaniu i odkrywaniu Prawdy Ewangelii, to
Marcin Luter wcale nie był pierwszy. Przed nim byli: Albigensi (Katarowie /
przeciw bogactwu kościoła i magicznym sakramentom); Piotr Waldus (głosił
ubóstwo, skromność wierzących); Jan Wiklif (przeciwnik nauki o „czyśćcu” i
kulcie „świętych”); Jan Hus (przeciw nadużyciom duchowieństwa i przelewaniu
krwi – wojny papieskie); Wilhelm Ockham (przeciw panującej w kościele teologii
Tomasza z Akwinu – opartej na filozofii Arystotelesa oraz zwolennik woli Bożej
jako źródle dobra).
Z kolei następcy Lutra, tak z grubsza:
Ulryk Zwingli, Jan Kalwin, Bracia Czescy, Purytanie, Anabaptyści, Metodyści,
ruch Pietystów, Mennonici, Paszkowcy, ruch braterski - tzw. „Mała Reformacja” (zbory
wolne / np. „Bracia Plymuccy”, od ok. 1825r. w Dublinie). Tych wszystkich ludzi
łączyło jedno, umiłowanie Prawdy Bożej zawartej w Biblii, jako wiadomość dla
wszystkich dzieci Bożych, po wszystkie pokolenia. Dlaczego jest to tak ważne ?
Dlatego, ponieważ zrozumienie Prawdy zawartej w Słowie Bożym jest bezpośrednio
związane ze zbawieniem człowieka – na zasadach Stwórcy, nie na ludzkich
wymysłach i ideologiach !
Nie twierdzę, że Protestantyzm jest
nieomylny (to atrybut Boga), a zwłaszcza dzisiejsi spadkobiercy Reformacji,
którzy również zaczynają zakłamywać Słowo Boże. Jednak tematem tym postaram się
zając także w oddzielnym felietonie. I jeszcze mała wzmianka - nasi rodacy,
którzy otworzyli swoje serca na Prawdę płynącą ze Słowa Bożego w okresie
rozwoju Reformacji: Mikołaj Rej, Jan Łaski, Krzysztof Trecy, Jakub z Iłży, Jan
Seklucjan, rodziny: Górkowie, Ostrorogowie, Leszczyńscy, Zbąscy, Stanisław Murzynowski
(tłumacz NT na j. pol.); oraz polscy zwolennicy ruchu husyckiego.
Dla przykładu, oto dwie tezy Marcina
Lutra:
51. „Należy nauczać chrześcijan, że
papież nie szczędziłby swych własnych pieniędzy, chociażby kościół św. Piotra
miał być na ten cel sprzedany, byle udzielić wsparcia potrzebującym, od których
obecnie kaznodzieje odpustowi wyłudzają ostatni grosz”.
54. „Krzywda się dzieje Słowu Bożemu,
jeżeli w kazaniu tyle, a może i więcej czasu poświęca się głoszeniu odpustów,
co i Ewangelii”.
Koniec części pierwszej.
Film (źródło nr 1) jako inspiracja do
napisania powyższego felietonu:
https://www.youtube.com/watch?v=i0tD_BwvE1I