1) z cyklu: Myśli
i Komentarze AG - 001/27.09.2018 (z życia wzięte):
„Los”
Ludzie ludziom pomagają. To dobrze ! Bez
porównania lepiej jest pomagać ludziom, niż walczyć ze sobą – żadne odkrycie.
Jednak patrząc z perspektywy Słowa Bożego osoby, które prowadzą szlachetną
działalność charytatywną (fundacje, stowarzyszenia) lub udzielają hojnych
darowizn – często nie wierzą w Boga, o którym mówi Biblia. Ewentualnie wierzą w
jakiegoś „boga” nieokreślonego (częściowo w chrześcijańskiego, a częściowo w
jakiegoś innego). Kiedy szczerze i wzruszająco opowiadają o swojej działalności
(misji, pasji) w mediach, jak ratują bliźnich i jak ułatwiają im codzienne
życie czy spełniają ich marzenia – używają określenia: „los”. Na przykład: „los
nam dał”, „los nam sprzyja”, „los ich skrzywdził”, etc. Oni nie chcą Boga na co
dzień; może tylko do obchodzenia sztucznych świąt religijnych osadzonych w
tradycji narodowej – wówczas wspominają coś tam o Bogu. Jednak bardziej ufają
sobie (we własne siły) i w tzw. „dobry los”, bliżej nieokreślony byt sprawczy
lub w jakąś tam „siłę” (moc). Dla Chrześcijan biblijnych jest oczywiste, że Bóg
jest osobowy / w Trzech Osobach oraz ma kontrolę i wiedzę nad tym, co dzieje
się na Ziemi. Natomiast żadne uczynki ludzkie pozbawione zaufania do Boga
Osobowego (podporządkowanie się Jego woli / zbawienie), nie uratują żadnej duszy.
Nie pomoże to duchowo ani pomagającym, ani otrzymującym pomoc. Ludzka pomoc
może tylko uśpić (oszukać) sumienie i pomóc doraźnie, ale nie zbawi od Bożego
gniewu !
„Odpowiedział mu Jezus: Ja Jestem droga
i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie” (Ewangelia
wg. Jana 14,6 / BW).
2) z cyklu: Myśli
i Komentarze AG - 002/03.10.2018 (z życia wzięte):
„Sprawy
tego świata”
Dzisiaj rano w swojej ulubionej stacji
radiowej usłyszałem komentarz historyczny na temat smutnej rocznicy kapitulacji
Powstania Warszawskiego. Z całym moim szacunkiem dla ofiarności Wszystkich
Polaków walczących w Powstaniu (żołnierzy podziemia, harcerzy, cywili / w tym
dzieci), to narracja jaką usłyszałem z radia - wywołała we mnie zdumienie oraz
irytację. Z wykształcenia nie jestem historykiem, i dzięki Panu Bogu - nie
jestem politykiem; ale znając dzieje mojego kraju i fakty historyczne odkrywane
do dzisiaj np. względem Powstania Warszawskiego, po prostu coś mi tu nie
pasuje. Czy narracja historyczna w naszym kraju zawsze musi mieć kontekst
(zabarwienie) danej opcji politycznej ?! Brak obiektywizmu historycznego,
prawdy dziejowej, to nasza cech narodowa. Ów historyk broniący zasadności
wybuchu Powstania (wynikało to z kontekstu), oświadczył już na początku, że kto
nie popiera wybuchu PW – ten nic nie rozumie. Tak, nic tu nie rozumiem ! Jego
argumentacja to stwierdzenie, że Powstanie miało na celu wyzwolenie całej
Polski, a nie tylko Warszawy. Jak ?! O ile wiem, powstanie ogólnopolskie nie
wybuchło. Jak z punktu widzenia militarnego można było pokonać Niemców w całym
kraju ? Przecież Sowieci, to też wróg ! Dowództwo Polskich Sił Zbrojnych w
Londynie zabroniło organizowania powstania w stolicy. No, ale nie jestem też
strategiem ani analitykiem wojskowym. Natomiast wiem, że odbyły się nasiadówki
zwycięskich mocarstw: w Teheranie (1943), w Jałcie (1945) oraz w Poczdamie
(1945) – tam zaklepano Nowy Ład w Europie, czyli sprawy tego świata. Nie
pomogły nawet - rzekome „krokodyle łzy” Churchill’a nad Polską. Sprzedano nas za
cenę pokoju (spokoju). Historyk IPN, próbował mnie przekonać, że PW to był
„krzyk do aliantów” o wolność, a to zaowocowało zmianą polityki USA wobec Rosji
Sowieckiej od 1947r. No, rzeczywiście „pomogło” ! Tak toczą się sprawy tego świata (kłamstwo i
hipokryzja).
Biblijnie wierzący Chrześcijanie powinni
kształtować swoją postawę wobec spraw tego świata zgodnie ze wskazówkami Słowa
Bożego: „Wielu bowiem z tych, o których często wam mówiłem, a teraz także z
płaczę mówię, postępują jak wrogowie krzyża Chrystusowego; (...) Nasza zaś
ojczyzna jest w Niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana Jezusa Chrystusa
...” (Fiflip.3,18-21 / BW) oraz Mar.10,41-45; Łuk.6,26 i 20,22-25; Rzym.13,1-7;
IKor.1,18-31; Kol.3,1-17; Jak.4,4; IPtr.2,13-17; I Jana 2,15-17.
3) z cyklu: Myśli
i Komentarze AG - 003/18.10.2018 (z życia wzięte):
„Władza”
Władza tego świata, czyli świecka jest
po to, by na świecie panował ład (prawo) oraz ludzkie pożądliwości były
hamowane na potrzeby funkcjonowania państwa, społeczeństwa. W przeciwnym razie
„prawo dżungli” byłoby wykładnią ludzkiej egzystencji - korzysta z życia tylko
silniejszy (bardziej agresywny) i bardziej przebiegły. Najniższe żądze
człowieka byłyby „normą moralną”, włącznie z kanibalizmem. Słowo Boże mówi nam
o tym wyraźnie, że człowiek jest zły, grzeszny w swej naturze (od momentu
utraty w Raju bezpośredniej relacji z Bogiem – pojawienie się grzechu
nieposłuszeństwa). Bóg wygnał grzesznych ludzi z Raju, a w miarę rozwoju świata
(ludzkości), Stwórca zezwolił na panowanie władców i królów właśnie dla
porządku. Historia Narodu Wybranego pod kątem władzy początkowo była inna
(zgodna z wolą Bożą), tylko Stwórca był Królem swego ludu; jednak Izrael
zapragnął tego, co było u innych narodów Ziemi. Opisuje to I Księga Samuela
8,1-10,27.
Pojawiła się też na świecie władza
duchowa sprawowana przez ludzi - nie z woli Boga, czyli różnego rodzaju kasty
kapłańskie (szamani) wśród narodów pogańskich. Kapłani ci zawsze byli blisko
władców świeckich i mieli duży wpływ na nich (doradzanie, uzdrawianie,
krzewienie kultów religijnych, etc.). Pan Jezus kiedy wykonał swoją misję
zbawienia – ustanowił nowy Zakon, „Zakon Ducha”. Prawo Mojżeszowe dane
Izraelowi przestało obowiązywać, gdyż Syn Człowieczy i tylko On, sprostał
wszystkim wymogom Starego Zakonu. Ewangelia stała się nowym Prawem dla
naśladowców Chrystusa (zbiorem zasad duchowych i moralnych). Jednak po odejściu
Mesjasza i wykruszeniu się pierwszych apostołów Pana Jezusa - chrześcijaństwo
zaczęło dryfować w stronę religii państwowej i wzajemnego przenikania się
władzy świeckiej i duchowej (największy rozkwit w średniowieczu). Dziś na
świecie jest różnie, jednak władza świecka dalej ma pewien sojusz z władzą
duchową (system polityczny i system religijny – narzędzia panowania nad
ludźmi).
Zgodnie z ze Słowem Bożym – wierni
naśladowcy Chrystusa mają uznawać władzę danego państwa, w którym żyją (dawniej
królestwa); wiemy o tym: szanować władców, płacić podatki, dobrze pracować, nie
oszukiwać; czyli przestrzegać prawa. Dzieci Boże nie wszczynają rewolucji, nie
obalają żadnej władzy, nie wychodzą na ulicę i nie rzucają kamieniami w
policję. Nawet nie złorzeczą przywódcom i ich nie obrażają (powinni raczej
błogosławić i modlić się za nich). Jedyny sprzeciw wobec władzy świeckiej (jak
i tej duchowej / religijnej) jest dopuszczalny tylko w tedy, gdy zmuszałaby ona
naśladowców Chrystusa do wyrzeczenia się Ewangelii i zaparcia się Boga. Wówczas
mamy wzór w samym Panu Jezusie jaką mamy przyjąć postawę, i jak w praktyce
postępować na przykładach pierwszych uczniów w NT (np. śmierć Szczepana lub
uniki ap. Pawła w jego misjach). Ewangelia obliguje nas również do mówienia
prawdy, nawet jeśli to nie podobałoby się władzy, a przez jej zatajanie mogliby
ucierpieć inni ludzie lub Prawda Boża (nasze świadectwo wiary). Pan Jezus
stojąc przed Radą Najwyższą (władza religijna), mówił prawdę odważnie, a nawet
zwrócił się do jednego ze sług arcykapłana: „... czemu mnie bijesz?”
(Jan.18,15-24). Taką samą odważną, choć pokorną postawę miał nasz Mistrz przed
władzą świecką – rozmowa z Piłatem. To jest Szkoła Ewangelii Syna Człowieczego
i Jego postawa wobec spraw tego świata, w tym władz ziemskich. „Odpowiedział
Jezus: Królestwo moje nie jest z tego świata ...” (Jan.18,36).
Zbliżają się tak zwane wybory
samorządowe w Polsce, wielu nawołuje do czynnego głosowania na kogoś tam ...
ponieważ to obywatelska i patriotyczna postawa.
Nasz kraj jest od pewnego czasu teatrem
osobliwego i zarazem tragicznego zjawiska, poligonem ścierania się dwóch sił. Z
jednej strony mamy: nowy ład liberalno-lewicowej neo-Sodomy, który obecnie
rozkwita na tzw. Zachodzie; a z drugiej: „przebudzeniowy” polityczno-religijny
systemem bałwochwalczy neo-Babilonu. Krócej można do zdefiniować tak: wolność
Sodomy kontra bałwochwalstwo Babilonu. To dwie główne siły liczące się w
każdych wyborach obecnie w Polsce. Na
kogo głosować ? Dla mnie osobiście to jakby wybierać między diabłem a
szatanem ! Obie siły na moje poznanie Ewangelii, są sprzeczne z wolą Bożą.
Jedni nie chcą słyszeć o Bogu, drudzy fałszują Boże przesłanie – zwodząc ludzi
od wieków. Diabeł działa na wielu frontach (pozornie przeciwległych biegunach),
ale cel ma jeden i ten sam – zwodzić ludzi na różne sposoby ! Ja do tego ręki
nie przyłożę. Dlatego nie idę na wybory (jak zawsze zresztą). Należy szanować władzę
i prawo, ale nie brać udziału w sprawkach ludzi tego świata (Jak.4,4) oraz
mówić prawdę (nasze „TAK” lub „NIE” / Mat.5,37; II Kor.1,17-20).
A oto praktyczne wskazówki do życia dla
naśladowców Chrystusa - rozdzielenie spraw tego świata od spraw Bożych:
Mar.10,35-45; Łuk.20,20-26; Rzym.13,1-8; I Ptr.2,13-25; I Jana 2,15-17.
Chwała Panu Jezusowi !